... nie skupialiśmy się na "połykaniu" kilometrów. Praca nad rakietami łatwa nie była, a efekty raczej słabe, nie licząc Dosi, której jako jedynej udało się wykonać obie rakiety. Zabrało nam to sporo czasu skróciliśmy więc trasę i dotarliśmy do Dąbrowy - dzielnicy Gdyni i stamtąd wróciliśmy autobusem do Oliwy. Góra Donas jeszcze musi na nas poczekać... Ale przynajmniej teraz 12 osób ma jakieś pojęcie o budowie rakiet śnieżnych. Oczywiście można zbudować bardziej profesjonalne, ale do tego potrzeba trochę wprawy. Zainteresowanych odsyłam na mojego bloga. A tutaj link do zdjęć Gula z wypadu.