Strona PJ'a
Maja 17 2024 05:11:01

Nawigacja
Strona główna
Artykuły
Linki
Kontakt
Galeria klasy 2006-2009
Galeria Zimak Maszewo 2011


Biwak "Zamkowisko" w Pierszczewie IV 2012
Przez Szymbark i Krzeszną, a następnie wokół Jeziora Patulskiego dochodzimy do Pierszczewa, a potem nad Jez. Zamkowisko. Oczywiście jeziorko też obeszliśmy dookoła żeby "nabić" te 15 kilometrów i rozbiliśmy się na przesmyku pomiędzy jeziorami po przeciwnej stronie. Teraz pierwsze testowanie kuchenek gazowych i wspaniały kuskus na obiad gotowy. Choć, niestety, niektórzy przedobrzyli i jeść się tego raczej nie dało. Wieczorem wyjście na Zamkowisko, czyli prawdziwy wczesnośredniowieczny Gród Pirsna, ze świetnie zachowanymi wałami ziemnymi, położony na stromym wzgórzu nad jeziorem. Potem wyprawa po drzewo i ognisko do późna w nocy. Niestety, nie dane nam było spać tej nocy, bo niektórzy, chyba pierwszy raz byli pod namiotem i strasznie to przeżywali gadając i przeszkadzając innym prawie do świtu. Rankiem budzi nas przejmujące zimno. Szybkie śniadanie i czekanie na pierwsze promienie słońca, które choć trochę osuszą namioty z rosy. Wszystko jest strasznie mokre. Rozpalamy ognisko, żeby się rozgrzać i czekamy. W końcu słońce wychodzi z za wzgórz za jeziorem. Robi się ciut cieplej. Zwijamy namioty, pakujemy się, sprzątamy teren i ruszamy. Przez Stare Czaple i Czapielski Młyn do Brodnicy. Robisie strasznie gorąco. Prowadzący zmieniają się co kilka kilometrów. Idziemy szybko. Osoby, które zabrały kijki trekkingowe i spały w nocy nie mają problemów z trzymaniem tempa. Nocne gaduły po 10 km zaczynają zwalniać, robi się straszny "tramwaj" i prędkość marszu spada. Za Ostrzycami bierzemy "zdechlaków" na początek szyku, bo inaczej nie pociągną. Istnieje realna szansa, że nie dojdziemy na czas na dworzec. Zwolnić nie można. Znowu lekko podkręcamy tempo. W Ostrzycach Tryna zauważa, że zgubł śpiwór nawet i nie wie gdzie i kiedy. I nikt tego nie zauważa. W tym momencie podjeżdża bus i kierowca podaje nam zgubę. Ma chłop szczęście! W końcu przez Goręczyno docieramy do stacji PKP w Sławkach. Zamknięty, rozwalający się budynek stacyjny i kilka domków w oddali. Ot i cała stacja i całe Sławki. 18 km zaliczone! Ekipa rusza do wsi po wodę i czekając na pociąg mamy nasz "tea time". Większość jest strasznie "padnięta". Jest szansa, że wszyscy czegoś się nauczyli na tym wyjeździe i tych samych błędów na następnym już nie będzie.

Ty się bawisz, a czas ucieka...

Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło

Reklama
Brak zdefiniowanych buttonów

Administrator strony Paweł Jakusz
Copyright © 2010